sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 7

***

Obudziłam się czując czyiś oddech na mojej twarzy. Od razu odskoczyłam spadając z łóżka. Auć. Serio? Wstałam masując bolące miejsce. Zobaczyłam, że po drugiej stronie łóżka leży Louis. Co on tu do cholery robi?! Pamiętam z wczoraj tylko imprezę, taniec z nieznajomym i bójka. Później film mi się urwał. Postanowiłam pójść się ubrać. Zrobiłam mój podstawowy makijaż, czyli lekki cień do powiek, tusz, puder i pomadka.
Strój Jennifer :))
Po wykonaniu porannych czynności zeszłam na dół (mamy mieszkanie w bloku dwupiętrowe) i zaczęłam robić jajecznicę, żebyśmy mieli co zjeść. Kiedy smażyłam poczułam czyjeś ciepłe dłonie na biodrach, no znaczy pewnie Louis'a, no raczej nie mojego brata. Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Zaczęłam się cicho śmiać. Niespodziewanie obrócił mnie w swoją stronę i pocałował bardzo namiętnie. Mmm, jego usta są takie... mmm. Nie umiem tego inaczej wyrazić.
 
- Fuuuuu!!! Jeśli macie zamiar się pieprzyć to idźcie chociaż do pokoju, bo ja chcę w spokoju zjeść śniadanie. - przewrócił oczami Jake
- Nie wyrażaj się, młody. - pogroziłam mu palcem.
- To się nie obściskujcie, bo to jest OBRZYDLIWE. - na jego twarzy pojawił się grymas, a ja i Louis się zaśmialiśmy.
- Przypomnę Ci to, kiedy Ty będziesz miał dziewczynę. - powiedział nadal się śmiejąc Louis. Czy... Czy on mnie właśnie nazwał swoją dziewczyną? Whoow...
- Bardzo śmieszne... Pieprz się... - fuknął Jake ze śmiechem.
- Tylko z Twoją siostrą - przyciągnął mnie do siebie i pocałował, co odwzajemniłam.
- Fuu... - burknął Jacob
- Dobra puść, muszę dokończyć śniadanie. - puścił.
 
***
 
Po zjedzonym posiłku postanowiłam iść z Louis'em na spacer. Chodziliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim, jak i o niczym.
 
***
 
Tydzień w szkole minął bardzo szybko. Właśnie mamy piątek. Tylko jedno chujowe wspomnienie powracało do mojej głowy i przez to nie rozmawiałam z Louis'em, chociaż ciągle mnie przepraszał.
 
*Wspomnienie*
 
Postanowiła iść do parku, aby dać występ. Od czasu do czasu tak dorabiam, jako amatorka śpiewu i grania na gitarze. Widocznie ludziom to się podoba. Kiedy szłam zobaczyłam Louis'a całującego się z El. Największa szmata w szkole... Czyli tak mnie kocha? Lou mnie zobaczył i od razu oderwał się od Elki.
 
- Jenn, to nie tak, ja Ci to wytłumaczę. - podszedł do mnie i chciał mnie złapać w talii, ale ja za to walnęłam go z otwartej dłoni w twarz.
- Nie musisz mi nic tłumaczyć, nie jesteśmy razem. Ale wiesz, co najbardziej boli? To, że mówiłeś, że mnie kochasz, że musisz o mnie zawalczyć. Właśnie kurwa widzę, jak okazujesz miłość i jak o mnie walczysz! Powiem Ci jedno. Wypierdalaj z mojego życia! - wrzasnęłam, odwróciłam się i poszłam szybkim krokiem do domu.
 
*Koniec wspomnienia*
 
To mnie zabolało najbardziej, że właśnie tak się o mnie stara i okazuje tą "miłość". Oczywiście opowiedziałam wszystko Lissie. Pocieszała mnie, ale nic to nie dało. Gdy wracałam do domu, ktoś zaciągnął mnie w ciemną uliczkę i przyparł do zimnego muru. Zobaczyłam tą twarz... Lucas...
 
- Teraz nikt Cię kochanie nie obrani. - powiedział najbardziej jadowitym głosem, jaki słyszałam.
- P...Proszę, zostaw mnie. - powiedziałam, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy, kiedy wsunął ręce po moją koszulkę. Byłam bezbronna.
- Czyżby moja Jennifer się ba... - nie dokończył. Boję się otworzyć oczy, ale w końcu to zrobiłam. Zobaczyłam Louis'a, który bił Lucas'a. Fucken, co on tu robi? No tak może wraca ze szkoły. Brawo, Jenn... Zrobiłam kilka kroków do tyłu. Bałam się, potwornie się bałam tej całej sytuacji. Louis podniósł się z Lucas'a i popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Mimo, że mnie skrzywdził dziękuję mu z całego serca. Gdyby nie on... Ugh...
- Jennifer, wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony. Ja tylko podbiegłam i wtuliłam się w niego.
"Ja tylko podbiegłam i wtuliłam się w niego"
 
- Dziękuję, Louis dziękuję. Gdyby nie Ty... - zaniosłam się ogromnym płaczem.
- Cii... Spokojnie, jestem przy Tobie i zawsze będę. - głaskał mnie po głowie i pocałował w jej czubek.
 
***
 
Siedzimy u mnie w domu pijąc gorącą herbatę.
 
- Jenn, możemy porozmawiać? Wiesz, że i tak musi to nastąpić. - powiedział patrząc mi w oczy. Pokiwałam głową.
- Louis, ja... - nie mogłam dokończyć, bo Louis przystawił mi palec do ust i uciszył.
- Cii... Teraz ja mówię. Przepraszam... Jenn... Ja... Nie chciałem, to się stało tak nagle. Ona mnie pocałowała, bo jak to powiedziała, kocha bad boy'ów. - wywrócił oczami.
- Ale Ty jesteś moim bad boy'em. - powiedziałam śmiejąc się.
 
- Na zawsze i jeden dzień dłużej. - złapał mnie za rękę. - Spotkałem ją w parku i chciała pogadać, więc się zgodziłem. Powiedziała, że specjalnie dla mnie zerwała z chłopakiem i takie tam, ale w połowie przestałem jej słuchać, bo jej głos bardzo mnie irytował... - przewrócił oczami (znów), a ja się zaśmiałam. - Wracając, ja tego nie chciałem. Nie lecę na puste lalki, gdzie ich tapeta waży więcej niż one. W pewnym momencie przestała mówić nie dokończając zdania, uśmiechnęłam się złośliwie i pocałowała mnie. Pewnie zobaczyła Ciebie. - westchnął. - Zrozum, ja Ciebie kocham i nie chcę, żebyś ode mnie odeszła. Jeszcze na nikim mi tak nie zależało, wcześniej pieprzyłem wszystkie dziewczyny bez uczuć. Ty jesteś inna i obiecaj, że nigdy ode mnie nie odejdziesz. - na końcu jego głos się załamał. Ja tylko się uśmiechnęłam i wpiłam się w jego pełne usta. Odwzajemnił pocałunek, przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie i otrzymał je, rozchyliłam lekko usta, po chwili nasze języki zgrały się w jedność. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.
- Obiecuję. - powiedziałam i wtuliłam się w niego. Ale sobie coś przypomniała. On musi to wiedzieć. - Louis, muszę Ci coś ważnego powiedzieć. Myślałam nad tym, co w zeszłym tygodniu się stało. Chodzi o Twoje wyznanie... - wzięłam głęboki oddech.
 
Ciąg dalszy nastąpi...
 
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Dla Ciebie to chwila, a dla nas wielka motywacja do dalszego pisania.
Przepraszam za błędy.

2 komentarze: