niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 8

- Chodzi o Twoje wyznanie... - wzięłam głęboki oddech. Zauważyłam w jego oczach zawahanie, ale i radość. Natychmiast się wyprostował. - Więc... - powiedziałam. Nie umiałam dobrać słów. Żadne wyrazy nie mówiły o moich uczuciach. Żadne.
- Więc? - zapytał Louis spoglądając mi prosto w oczy.
- Ja... Ja nie umiem. Przeprasza. - odeszłam od niego i pobiegłam na górę. 

Weszłam do swojego pokoju i wtuliłam głowę w poduszkę. Jak miałam mu powiedzieć, że go kocham, że jest dla mnie wszystkim?! JAK?! Łzy spływały na poduszkę. Leżałam tak pół godziny. Dziwiłam się, że nie przychodzi. Wstałam, przemyłam twarz i zeszłam na dół. Zauważyłam tam Louis'a i Jacob'a. Lou gotował mu obiad. Na ten widok moje kąciki ust uniosły się.

- Oh, Jenn. - powiedział Louis, gdy mnie zobaczył. Wiedziałam, że moje oczy są czerwone i opuchnięte, wiedziałam, że domyśla się, że płakałam. Ja to wszystko wiedziałam.
- Jack'ie idź na górę, please. - powiedziałam, a n posłusznie wykonał moje polecenie.
- Więc... - powiedział.
- Więc... - powtórzyłam i nagle moje stropy stały się takie ciekawe. - Kurwa, Louis. KOCHAM CIĘ!!! ROZUMIESZ?! KO-CHA-M CIĘ!!! - podniosła głowę do góry i wręcz wykrzyczałam mu to w twarz. Po moich słowach Louis zbliżył się do mnie wykonując jeden wielki krok. Objął mnie w talii i złączył nasze usta. Kto wie, ile by trwał nasz pocałunek, gdyby nie pewna, ukochana osoba...
- JENNIFER! - usłyszałam krzyk mojej matki.Odwróciłam się do niej, ale Louis mnie nie puścił. Trzymał mnie, jak tylko mógł. - KTO TO?!
- A co Cię to?
- Nie pyskuj. Zawołaj Jacob'a. JACOB! - po co kazała mi to zrobić, skoro za chwilę sama to zrobiła? Ugh... Fuck Logic...
- O, mama. - powiedział Jacob stojąc na środku schodów. Nie był zadowolony, jak i ja.
- Widzisz, nie chce z Tobą gadać. Możesz już wracać do domu.
- Nigdzie nie wracam. Za to Ty... - powiedziała wskazując na Louis'a. - możesz iść do domu. - uśmiechnęła się tym swoim fałszywym uśmieszkiem, którego nienawidziłam.
- On tu mieszka. - palnęłam bez zastanowienia zanim Louis zdążył się odsunąć. Usłyszałam ciche 'dzięki', które wypowiedział prosto do mojego ucha.
- Zaraz, zaraz. MIESZKA?! - nie, kurwa. Bezdomny. - To on rodziców nie ma?!
- A JA I JACOB MAMY?! - krzyknęłam. Może nie powinnam, ale nie wytrzymałam.
- Koniec tego młoda damo. Wyjeżdżam. A Ty i Jacob razem ze mną.
- Jestem pełnoletnia i nie możesz mi do kurwy nędzy rozkazywać! - krzyknęłam, bo coś we mnie pękło. - Nie możesz zabrać mi Jake'a, bo po tym, jak z ojcem wyrzuciliście nas z domu, zajmowałam się nim przez 3 lata! Więc teraz JA jestem jego prawnym opiekunem! - krzyknęłam.
- Teraz sobie o mnie przypomniałaś?! Kiedy traktuję Jennie, jak matkę, a Louis'a, jak ojca! Przez te 3 pieprzone lata nawet nie zadzwoniłaś, ani nie wysłałaś żadnego cholernego listu! - Jacob wykrzyczał jej to prosto w twarz ze łzami w oczach, po czym podbiegł do mnie i Lou'ego (staliśmy wtuleni), i stanął między nami, a my objęliśmy go.
- Tacy jesteście. Dobrze! Zobaczymy, jak sobie poradzicie, kiedy dostaniecie pismo z sądu. - powiedziała z jadem w głosie i tak po prostu wyszła.

Jacob pobiegł na górę, a ja poszłam do salonu i po prostu płakała. Lou usiadł obok mnie na sofie, a ja się w niego wtuliłam.

- Ejj, nie płacz. Już jest dobrze. Damy radę. - powiedział głaszcząc mnie po plecach. - ... kochanie.
- Louis, mój świat się zawali, kiedy ona mi go zabierze.- szlochałam. - Zabierze mi brata! Najważniejszą osobę w moim życiu!
- Wiesz, nasze życie składa się z przywitań i pożegnań. Trudno jest powiedzieć 'Żegnaj'. Mimo to uwierz, że damy radę. To, że zajmowałaś się nim trzy lata i sąd na pewno weźmie to pod uwagę. Wynajmiemy najlepszego adwokata.

- Ale Louis, ja nie mam tyle pieniędzy, żeby sobie na to pozwolić. - pociągnęłam nosem.
- Ja Ci pomogę, księżniczko. - powiedział całując mnie w czubek głowy. - To miał być prezent na walentynki, ale do nich jeszcze daleko. - zaśmiał się, a ja razem z nim. - Masz gitarę? - zapytał, a ja kiwnęłam głową i pobiegłam na górę, a po chwili znowu ukazałam się Louis'owi, wraz z gitarą oczywiście. Podałam mu ją, a on zaczął grać. Z jego ust popłynęły słowa:

* Mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać, jak oddychasz
Patrzeć, jak uśmiechasz się, gdy śpisz
Gdy jesteś daleko i śnisz

Mógłbym spędzić moje życie w tym słodkim poddaniu
Mógłbym zatracić się w tej chwili na zawsze
Cóż, każda chwila spędzona z Tobą
Jest chwilą, którą cenię

Nie chcę zamknąć oczu
Nie chcę zasnąć
Bo będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Bo nawet kiedy śnię o Tobie
Najsłodszy sen nigdy nie wystarczy
Wciąż będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Leżąc blisko Ciebie 
Słyszę, jak bije Twoje serce
I zastanawiam się, o czym śnisz
Zastanawiam się, czy to mnie widzisz
Wtedy całuję Twoje oczy i dziękuję Bogu, że jesteśmy razem 
I po prostu chcę być z Tobą
W tym momencie na zawsze, na zawsze i na wieczność

Nie chcę zamknąć oczu
Nie chcę zasnąć
Bo będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Bo nawet kiedy śnię o Tobie
Najsłodszy sen nigdy nie wystarczy
Wciąż będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Nie chcę przegapić żadnego uśmiechu
Nie chcę przegapić żadnego pocałunku
Cóż, tylko chcę być z Tobą
Właśnie tu z Tobą, tak jak teraz

Po prostu chcę mieć Cię blisko
Czuć Twoje serce tak blisko mojego 
I tylko zostać tu w tym momencie 
Na całą resztę czasu

Nie chcę zamknąć oczu
Nie chcę zasnąć
Bo będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy
Bo nawet kiedy śnię o Tobie
Najsłodszy sen nigdy nie wystarczy
Wciąż będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Nie chcę zamknąć oczu
Nie chcę zasnąć
Bo będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Bo nawet kiedy śnię o Tobie
Najsłodszy sen nigdy nie wystarczy
Wciąż będę tęsknić, kochanie
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy

Nie chcę zamknąć oczu
Nie chcę zasnąć, tak
Nie chcę przegapić ani jednej rzeczy
Nie chcę przegapić ani jednej rzeczy



Boże! Louis! - mówiłam przez łzy. Tym razem szczęści. - Boże! - zakryłam twarz dłońmi. Louis jedynie się zaśmiał i mnie przytulił, a ja jego. Zaczęliśmy się całować, z pocałunku na pocałunek było coraz bardziej namiętnie. - Louis... Bo ja... - westchnęłam, ale poczułam, jak Lou zdejmuje moją koszulkę. 

_____________________________________________________
Tym razem, ja wklejam rozdział za Zoe ;* ponieważ komputer jej się popsuł, ale rozdział jest jej tylko trochę pozmieniałam ze zgodą Zoe ;* <3 I oczywiście BARDZO PRZEPRASZAMY za opóźnienie ;c 
Miłego czytania ;D

* Aerosmith - I don't want to miss you

2 komentarze: