środa, 25 marca 2015

Rozdział 13

*Weekend*

Stoję przed szafą i nie wiem, co ubrać. Jak zwykle... Jestem już spakowana, Louis postanowił, że zabierze mnie i Jacob'a na weekend na działkę. Jestem bardzo szczęśliwa. Pogodziliśmy się i jest super. Postanowiłam ubrać się w różową sukienkę przepasaną paskiem i czarne kozaki. Zniosłam moją i Jacob'a torbę na dół i byłam gotowa do wyjścia. Po chwili dostałam SMS'a, że Louis już czeka. Jacob mi pomógł, bo przecież mojemu chłopakowi dupci się nie chce ruszyć. 5 minut później byłam już w samochodzie Louis'a. Droga przebiegała swobodnie. Działka znajduje się na obrzeżach Londynu. Po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy na wyznaczone miejsce. Było po prostu pięknie. Od razu zakochałam się w tym miejscu. Chłopaki poszli zagrać w piłkę, a ja zrobić obiad. Przygotował kurczaka curry. Podobno Louis to uwielbia, a skąd wiem? Od jego wiernego przyjaciela - Harry'ego. Kurczak już był w piekarniku, więc postanowiłam wyjść na taras i popatrzeć, jak dwaj moi najważniejsi mężczyźni grają w piłkę i się męczą. Gdy Louis mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam, a on popatrzył na mnie zdziwiony.

- Nie przytulam się do Ciebie, dopóki się nie wykąpiesz. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Jesteś tego taka pewna? - zapytał, a ja kiwnęłam głową, powoli mój uśmiech znikał nie wiedząc co on kombinuje. - Jacob, chodź tu, musimy poprzytulać Twoją siostrę.
- O nie! - krzyknęłam, chciałam uciec, ale w porę Louis mnie złapał i przytulił, a po chwili dołączył Jake. No po prostu super. - Dobra, puścicie mnie już. - westchnęłam. - Idę się wykąpać, a wy nie spalcie kuchni, za 20 minut obiad powinien być gotowy.
- Tak jest! - zasalutowali oboje, a ja się zaśmiałam.

Skierowałam swoje kroki na górę, otworzyłam torbę Louis'a i wyciągnęłam jego koszulkę. A kto bogatemu zabroni? Wzięłam prysznic i ubrałam jego T-shirt. Zeszłam na dół, obiad był już na stole, a Louis na mój widok zagwizdał.

- No, no, powinnaś częściej chodzić w moich ciuchach. - puścił mi oczko.
- Niby BadBoy a jednak słodki. - zaśmiałam się.
- Ja nie jestem słodki! - oburzył się, jak małe dziecko. - Jestem bardzo męski, spójrz na te mięśnie - podwinął rękaw koszulki i wyprężył muskuły. Wyglądało to komicznie.
- Dobra, dobra, niech Ci będzie. - westchnęłam, usiadłam i zaczęłam konsumować posiłek. 

Po skończonym posiłku wszyscy siedzieliśmy i oglądaliśmy powtórkę "You Can Dance". Kocham ten serial. Siedziałam wtulona w tors mojego chłopaka i zaciągnęłam się jego zapachem. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, żadnemu nie chciało się ruszyć, więc ja musiałam wstać. Poszłam otworzyć, a w progu stała dwójka ludzi. Kobieta ok. 37 lat i mężczyzna ok. 40 lat.

- W czym mogę pomóc? - zapytał uprzejmie, a oni zmierzyli mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Przepraszam, ale co robisz na naszej działce? - zapytał podejrzanie mężczyzna.
- Umm... Chłopak ze mną tutaj przyjechał, powiedział, że to jego działka. - zarumieniłam się i spuściłam głowę. Było mi wstyd. 
- Mogłabyś go zawołać? - zapytała uprzejmie kobieta.
- Tak, tak, oczywiście. - przytaknęłam. - Louis! - krzyknęłam.
- Cooooo? - jęknął
- Rusz się i chodź, a nie jęczysz. - zaśmiałam się. Po kilku sekundach chłopak pojawił się obok mnie i stanął, jak wryty
- Mama? Tata? - stał, jak słup soli, nie mógł się ruszyć, a po chwili zobaczyłam, że jego mięśnie się napinają, więc podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Co to ma znaczyć do cholery?! - krzyknął tata Louis'a
- To jest moja dziewczyna, Jenn. Jenn to moi rodzice. - przedstawił nas. - A tak w ogóle to przypisaliście mi tą działkę, więc, gdzie jest problem? - warknął.- Nie przejmowaliście się mną przez te dwa jeba... - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Louis, nie wyrażaj się! - krzyknęłam, a jego mama była zdziwiona, że potrafię nad nim... hmm... zapanować? Tak to chyba dobre słowo.
- Przepraszam, kochanie. - uspokoił się.
- Wyjechaliśmy, bo wiedzieliśmy, że sobie poradzisz. Wiesz, jaka była nasza wcześniejsza sytuacja finansowa. - westchnęła jego mama.
- A w ogóle, co to ma znaczyć, że jakaś dziewczyna chodzi po naszym domu pół naga?! - oburzył się jego ojciec mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. - Myśleliśmy, że skupisz się na nauce, a nie uganiał za dziewczynami. Zawiodłem się na Tobie, chłopcze. - pokręcił głową mężczyzna. - Wracasz z nami do Donchester'u. Jutro o 9:00 rano mamy samolot. Przyjedziemy po Ciebie do Twojego mieszkania i nie słyszę sprzeciwu. - warknął, a ja nie mogąc dłużej wytrzymać pobiegłam się ubrać, nie chciałam więcej tutaj być.

***

Muzyka (jak się skończy włącz jeszcze raz)

Następny dzień i chyba najgorszy w moim życiu. Jest obecnie godzina 7:00 rano. W nocy praktycznie nie spałam, chociaż byłam wtulona w tors mojego chłopaka. Nocowałam u niego razem z Jake'iem. Nawet spaliśmy w jednym łóżku we trójkę, chłopaki zaprzyjaźnili się. Pogoda dzisiaj jest koszmarna, zimno i pochmurnie. Chyba się zgrała z moim nastrojem. Poszłam się ubrać. Zrobiłam lekki makijaż, żeby przy rodzicach Louis'a nie wyglądać jak jakaś wymalowana diva. Obudziłam chłopaków, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na lotnisko, Lou uprzedził rodziców, że sami przyjedziemy.

***

Wszystko jest już załatwione, więc stoimy i żegnamy się z Louisem. Gdy się rozstajemy, a on poszedł w swoją stronę, przypomniało mi się coś. Nie pocałowaliśmy się i nie dałam mu prezentu pożegnalnego. Nie zważając na ochronę zatrzymującą mnie i Jacob'a pobiegłam w stronę Louis'a

- LOUIS!!! - krzyknęłam, a chłopak razem z rodzicami odwrócili się. Podbiegłam do niego i wtuliłam się, rozpłakałam się na dobre w jego ramionach. - Zapomniałam dać Ci czegoś ważnego.
- Co się stało? Co chcesz mi dać? - zapytał, a po chwili wyciągnęłam z pudełka bransoletkę z serduszkiem i naszą datą poznania się, czyli 1 września, a po drugiej stronie nasze zdjęcie. Zobaczyłam, że chłopakowi oczy się zeszkliły, a po chwili jedna łza spłynęła po jego policzku. U mnie tusz już dawno był rozmazany i pewnie wyglądałam przerażająco. - Kochanie, nie musiałaś... - otarł swoje łzy
- Ale chciałam. Może znajdziesz tam szczęście i będziesz z dziewczyną, która na pewno jest lepsza ode mnie, ale chcę Cię prosić tylko o to, żebyś nie zapomniał o mnie. Będziesz mieć wspaniałą dziewczyną, która da Ci to czego oczekujesz, ale nie zapomnij o mnie. I ostatni prezent. - wpiłam się w jego usta.
- Dobra dzieciaki. Louis wracaj z powrotem z Jennifer do domu. Sami polecimy. - powiedziała jego mama, a ojciec zgromił ją wzrokiem.


_______________________________________________________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba.

Chyba już słyszeliście o nowinie... Ja nadal nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego?! Teraz zamiast 1/5 1D będzie 1/4. Dzisiaj jest najgorszy dzień w moim całym życiu. Czułam, że coś złego się stanie, ale nie wiedziałam, że aż tak :c Trzymacie się jakoś miśki? :c Ja ledwo :c Mogli to ogłosić w piątek, bo środek tygodnia, a ja jutro będę pewnie wyglądać jak zombie, a najlepsze jest to, że mam super klasę (wyczujcie sarkazm), która jutro będzie mi gadać, czy słyszałam itp. Trzymajcie kciuki, aby tak nie było...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz