poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 5



-Louis… bo ja… nie wiem, co do Ciebie czuję. – jąkałam się. –to jest trudne. Ja… Nie chcę pakować się w nowy związek, ponieważ nie chcę przeżywać znowu tego, co z Lucas’em. Po prostu się boję. Bardzo Cię lubię, ale chyba jako przyjaciela. Może to się zmieni. –powiedziałam uśmiechając się słabo.
-Dobrze… - westchnął.
-A czy Ty coś do mnie czujesz? – zapytałam nadal trzymając jego dłoń, ale kiedy sobie uświadomiłam zdjęłam ją.
-Mimo, że bardzo mi się podobasz to uszanuje Twoją decyzję. – powiedział patrząc mi w oczy.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się słabo. – Louis?
-Tak?
-Czemu pachnie jakby coś się spaliło? – zapytałam mrużąc oczy i marszcząc nos.
-O Boże, to deser! – krzyknął i pobiegł w kierunku kuchni, a ja tuż za nim.
-Chyba deseru nie będzie. – westchnęłam. –Ale możemy zrobić jeszcze raz. To, że interesuję się motorami i wypełniają moje życie nie znaczy, że nie potrafię gotować ani piec. – zaśmiałam się cicho a Lou mi zawtórował
-No dobra.. – powiedział i spaloną porcję babeczek wyrzucił do kosza. – Ja jeszcze pójdę do łazienki i możemy zaczynać. – uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
-Okej. – wyszedł, a ja zaczęłam przygotowywać potrzebne składniki, trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało.
Louis wszedł do kuchni wycierając o spodnie jeszcze wilgotne dłonie. Wlałam wodę, olej i usłyszałam głos Louis’a.
-Jennie? – zapytał, a ja odwróciłam głowę w jego stronę i dostałam mąką w twarz, a Louis wybuchnął śmiechem.
-Ja Cię kiedyś zabiję! – krzyknęłam.
-No dobra, to ja może już zacznę uciekać. – zaczął biec w bardzo spowolnionym tempie. A ja to wykorzystałam i wysypałam na niego cały pojemnik mąki i rozbiłam jajko na jego włosach. – Ty wredoto! –krzyknął odwracając się do mnie.
Po chwili leżałam na ziemi łaskotana przez Louisa. Siedział na mnie okrakiem. Piszczałam, śmiałam się, błagałam o to, aby przestał. Nic to nie dało i w końcu zapytałam:
-Co… Mam zrobić… abyś przestał? – zapytałam śmiejąc się.
-Zrobisz wszystko? – zapytał szatańsko się uśmiechając.
-Ta..ak – powiedziałam , zanim się powstrzymałam.
-Puszczę Cię za… - namyślił się. – buziaka. – powiedział.
-Dobrze, ale puść mnie już. – powiedziałam ze łzami w oczach ze śmiechu. Wstał ze mnie i pomógł mi wstać. Nachylił się, a ja stanęłam na palcach, bo on jest od mnie wyższy, przybliżyłam jego usta do policzka, a on to wykorzystał i odwrócił głowę przez co pocałowałam go w usta, a on pogłębił pocałunek.  Oderwałam się od niego. – Ty podstępna świnio. Specjalnie to zrobiłeś! – krzyknęłam na niego wylewając wodę z wazonu, który stał na stole.
-No, ale przyznaj, podobało Ci się? – zapytał z triumfalnym uśmiechem, a ja przewróciłam oczami.
-Nooo, całujesz nie najgorzej. – uśmiechnęłam się i poczułam, że moje policzki płoną, więc próbowałam je ukryć włosami.
-Ślicznie się rumienisz. – powiedział podnosząc mój podbródek, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Ugh.. Czy Ty chcesz, żebym się tutaj spaliła ze wstydu?! – krzyknęłam.
-Oj tam, oj tam. Chyba powinniśmy się trochę wyczyścić. – zaśmiał się patrząc na nas.
-Tylko..Ugh.. Nie mam ciuchów na zmianę. –jęknęłam.
-Pożyczę Ci jakieś dresy i koszulkę. A teraz chodź, musimy umyć włosy. – powiedział, złapał mnie za rękę i poszliśmy do łazienki. Nachyliłam głowę nad wannę, a Lou zrobił to samo. Opłukałam włosy i zrobiłam to samo z jego włosami. Umyłam swoje włosy i wysuszyłam je. Chłopak zrobił to samo. Poszliśmy, tak sądzę do jego sypialni. Wyciągnął dwie pary dresów i dwie koszuli.
-Dziękuję. –powiedziałam, a on skinął głową. Patrzyłam na niego, a on na mnie.
-Możesz się tutaj przebrać. – powiedział skanując mnie od góry do dołu.
-A może byś tak łaskawie wyszedł? – zapytałam patrząc na niego wyczekująco, a on tylko pokręcił głową. – LOUIS! – krzyknęłam.
-Mój dom. – uśmiechnął się złośliwie.
-To ja idę do łazienki.
-A jak Ci nie pozwolę?
-To już wolę wrócić do domu obsypana mąką niż się przebierać  przy Tobie. – prychnęłam.
-Raanisz! – krzyknął łapiąc się za serce, na co ja się zaśmiałam.
-To przynajmniej stań twarzą do ściany, błagam. – jęknęłam już zmęczoną tą wymianą zdań.
-Już dobrze, dobrze. – westchnął i się odwrócił , aj apisnęłam i zakryłam się jego T-shirt’em.
-LOUIS!! – pisnęłam, a on się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Okeeeeeeeeeey. Założyłam jego koszulkę i zeszłam na dół. Louis siedział na kanapie i gapił się bezczynnie w telewizor.

***

Właśnie siedzimy i oglądamy jakiś cholerny horror, a Louis się ze mnie śmieje, bo ciągle zakrywam ręką oczy. Dlaczego się na to zgodziłam?! Przecież nienawidzę takich filmów… Gdy kolejny raz
pojawił się egzorcysta schowałam głowę między kolana.
-Chodź się przytul. – rozłożył ręce, a ja się w niego wtuliłam. Czułam się wtedy dziwnie bezpiecznie. – lepiej? – zapytał, a ja kiwnęłam głową. – A  i zapomniałem Ci powiedzieć, masz mega seksowny stanik. – zaśmiał się, a ja rumieniejąc się walnęłam go w klatkę piersiową.

***

Zostałam u Louisa na noc, spałam z nim w łóżku przez ten  durny horror. Jest ranek, a Louis poszedł do sklepu po fajki. Natomiast ja robiłam naleśniki. W końcu nie zrobiliśmy wczoraj tych babeczek, więc trzeba było wyrzucić to ciasto. Gdy skończyłam zaczęłam je dekorować, niektóre z dżemem truskawkowym, inne z Nutellą, a jeszcze inne z serem. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi.
-Louis, chodź śniadanie gotowe! – krzyknęłam, bo byłam pewna, że to on. Jednak się myliłam, do kuchni weszła śliczna dziewczyna około osiemnastoletnia dziewczyna. Spojrzała na mnie, nadal miałam koszulkę Louisa, ale dresy zdjęłam, więc byłam półnaga (w majtkach oczywiście).
-Co robisz w domu mojego chłopaka?  - zapytała patrząc na mnie z przymrużonymi oczami, a we mnie coś jakby pękło. Nie wiem dlaczego, skoro nie wiadomo co czuję co Louisa, ale jednak poczułam się dziwnie. Postanowiłam trochę się podroczyć z dziewczyną. Tak owszem kocham to robić.
-Ym.. Chyba powinnam zapytać Cię o to samo, bo Louis to mój chłopak. – spojrzałam na nią unosząc brew.
-Niby od kiedy? – prychnęła, skanując mnie wzrokiem. – On woli szczupłe dziewczyny. – Auć…
-Jesteśmy razem od miesiąca. A jeśli woli szczupłe to właśnie się nie dobraliście. – spojrzałam na nią, a jej oczy mało co nie wyleciały z orbit. Nagle do kuchni wszedł Louis, spojrzał na dziewczynę, a ona podbiegła do niego i pocałowała w usta, a Louis ją odepchnął, popatrzyła na niego zdezorientowana.
-Olivia? Co ty tutaj robisz?! – krzyknął na nią, podszedł do mnie i objął w talii, a ja się w niego wtuliłam. – Nie wiem czy Jennie Ci oznajmiła, ale jestem teraz z nią. – powiedział już spokojniej, jakby mój dotyk go uspokajał.
-Ale… jak to? – zapytała jąkając się.
-Przecież my już razem nie jesteśmy parą od dwóch miesięcy! – krzyknął.
-Skoro jesteście razem to udowodnijcie to. – powiedziała z triumfalnym uśmiechem, a ja poczułam, że mięśnie chłopaka się napinają. Spojrzał na mnie z przepraszającym spojrzeniem i chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. – Ha! Wiedziałam. – pokręciła głową ze złośliwym uśmiechem.
-Po co mamy jej coś udowadniać?! Kurwa, miłość nie jest na pokaz… - prychnęłam, a ona przestała się uśmiechać, natomiast ja zaczęłam.
-I tak nie wierzę. – splunęła.
-Nie? To patrz. – miałam tego dosyć. Złapałam Louisa za koszulkę przybliżając go do siebie i pocałowałam namiętnie. Odwzajemnił pocałunek łapiąc mnie w talii i jeszcze bardziej przybliżając, tak że nasze ciała stykały się. Przez ten pocałunek zapomniałam o wszystkich problemach, o tej całej Olivii, która stała i patrzyła się na nasz pocałunek, o tym, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pogłębił pocałunek, a ja się na to zgodziłam. Polizał moją dolną wargę prosząc o wejście, uchyliłam lekko usta, a on wsunął swój język. Nasze języki walczyły o dominację. Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i odskoczyliśmy od siebie. – Ymm... Ja… Przepraszam. Zdenerwowała mnie. – spuściłam wzrok i nagle moja gołe stopy stały się bardzo ciekawe. Louis, podszedł do mnie i złapał mój podbródek dwoma palcami.
-Jennie… - westchnął. – Nie masz za co przepraszać, a ona po prostu taka jest. I nie przepraszaj za ten pocałunek, bo to był najlepszy w moim całym życiu. – uśmiechnął się do mnie i cmoknął w policzek, a ja się zarumieniłam, ugh…  Znowu, przy nim ciągle się rumienię.

***

Jestem właśnie w domu i robię obiad, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stał Louis.
-Coś się sta… - nie dokończyłam, bo poczułam jego usta na swoich…
Ciąg dalszy nastąpi…

__________________
ehh.. niestety wyszło tak, że to ja dodaję rozdział. ale tylko DODAJE, rozdział jest w 100% napisany przez Liv ♥
Miłego czytania :3


                                                                                                                 

2 komentarze:

  1. Boskie <3
    Jennie i Louisz <3
    Weny życzę
    Zapraszam do siebie
    http://night-changes-niall-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń