-Louis… bo ja… nie wiem, co do Ciebie czuję. – jąkałam się. –to
jest trudne. Ja… Nie chcę pakować się w nowy związek, ponieważ nie chcę
przeżywać znowu tego, co z Lucas’em. Po prostu się boję. Bardzo Cię lubię, ale
chyba jako przyjaciela. Może to się zmieni. –powiedziałam uśmiechając się
słabo.
-Dobrze… - westchnął.
-A czy Ty coś do mnie czujesz? – zapytałam nadal trzymając
jego dłoń, ale kiedy sobie uświadomiłam zdjęłam ją.
-Mimo, że bardzo mi się podobasz to uszanuje Twoją decyzję. –
powiedział patrząc mi w oczy.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się słabo. – Louis?
-Tak?
-Czemu pachnie jakby coś się spaliło? – zapytałam mrużąc
oczy i marszcząc nos.
-O Boże, to deser! – krzyknął i pobiegł w kierunku kuchni, a
ja tuż za nim.
-Chyba deseru nie będzie. – westchnęłam. –Ale możemy zrobić
jeszcze raz. To, że interesuję się motorami i wypełniają moje życie nie znaczy,
że nie potrafię gotować ani piec. – zaśmiałam się cicho a Lou mi zawtórował
-No dobra.. – powiedział i spaloną porcję babeczek wyrzucił
do kosza. – Ja jeszcze pójdę do łazienki i możemy zaczynać. – uśmiechnął się, a
ja to odwzajemniłam.
-Okej. – wyszedł, a ja zaczęłam przygotowywać potrzebne
składniki, trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało.
Louis wszedł do kuchni wycierając o spodnie jeszcze wilgotne
dłonie. Wlałam wodę, olej i usłyszałam głos Louis’a.
-Jennie? – zapytał, a ja odwróciłam głowę w jego stronę i
dostałam mąką w twarz, a Louis wybuchnął śmiechem.
-Ja Cię kiedyś zabiję! – krzyknęłam.
-No dobra, to ja może już zacznę uciekać. – zaczął biec w
bardzo spowolnionym tempie. A ja to wykorzystałam i wysypałam na niego cały
pojemnik mąki i rozbiłam jajko na jego włosach. – Ty wredoto! –krzyknął odwracając
się do mnie.
Po chwili leżałam na ziemi łaskotana przez Louisa. Siedział
na mnie okrakiem. Piszczałam, śmiałam się, błagałam o to, aby przestał. Nic to
nie dało i w końcu zapytałam:
-Co… Mam zrobić… abyś przestał? – zapytałam śmiejąc się.
-Co… Mam zrobić… abyś przestał? – zapytałam śmiejąc się.
-Zrobisz wszystko? – zapytał szatańsko się uśmiechając.
-Ta..ak – powiedziałam , zanim się powstrzymałam.
-Puszczę Cię za… - namyślił się. – buziaka. – powiedział.
-Dobrze, ale puść mnie już. – powiedziałam ze łzami w oczach
ze śmiechu. Wstał ze mnie i pomógł mi wstać. Nachylił się, a ja stanęłam na
palcach, bo on jest od mnie wyższy, przybliżyłam jego usta do policzka, a on to
wykorzystał i odwrócił głowę przez co pocałowałam go w usta, a on pogłębił
pocałunek. Oderwałam się od niego. – Ty podstępna
świnio. Specjalnie to zrobiłeś! – krzyknęłam na niego wylewając wodę z wazonu,
który stał na stole.
-No, ale przyznaj, podobało Ci się? – zapytał z triumfalnym
uśmiechem, a ja przewróciłam oczami.
-Nooo, całujesz nie najgorzej. – uśmiechnęłam się i
poczułam, że moje policzki płoną, więc próbowałam je ukryć włosami.
-Ślicznie się rumienisz. – powiedział podnosząc mój
podbródek, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Ugh.. Czy Ty chcesz, żebym się tutaj spaliła ze wstydu?! –
krzyknęłam.
-Oj tam, oj tam. Chyba powinniśmy się trochę wyczyścić. –
zaśmiał się patrząc na nas.
-Tylko..Ugh.. Nie mam ciuchów na zmianę. –jęknęłam.
-Pożyczę Ci jakieś dresy i koszulkę. A teraz chodź, musimy
umyć włosy. – powiedział, złapał mnie za rękę i poszliśmy do łazienki.
Nachyliłam głowę nad wannę, a Lou zrobił to samo. Opłukałam włosy i zrobiłam to
samo z jego włosami. Umyłam swoje włosy i wysuszyłam je. Chłopak zrobił to
samo. Poszliśmy, tak sądzę do jego sypialni. Wyciągnął dwie pary dresów i dwie
koszuli.
-Dziękuję. –powiedziałam, a on skinął głową. Patrzyłam na
niego, a on na mnie.
-Możesz się tutaj przebrać. – powiedział skanując mnie od
góry do dołu.
-A może byś tak łaskawie wyszedł? – zapytałam patrząc na
niego wyczekująco, a on tylko pokręcił głową. – LOUIS! – krzyknęłam.
-Mój dom. – uśmiechnął się złośliwie.
-To ja idę do łazienki.
-A jak Ci nie pozwolę?
-To już wolę wrócić do domu obsypana mąką niż się
przebierać przy Tobie. – prychnęłam.
-Raanisz! – krzyknął łapiąc się za serce, na co ja się
zaśmiałam.
-To przynajmniej stań twarzą do ściany, błagam. – jęknęłam już
zmęczoną tą wymianą zdań.
-Już dobrze, dobrze. – westchnął i się odwrócił , aj
apisnęłam i zakryłam się jego T-shirt’em.
-LOUIS!! – pisnęłam, a on się zaśmiał i wyszedł z pokoju.
Okeeeeeeeeeey. Założyłam jego koszulkę i zeszłam na dół. Louis siedział na
kanapie i gapił się bezczynnie w telewizor.
***
Właśnie siedzimy i oglądamy jakiś cholerny horror, a Louis
się ze mnie śmieje, bo ciągle zakrywam ręką oczy. Dlaczego się na to
zgodziłam?! Przecież nienawidzę takich filmów… Gdy kolejny raz
pojawił się egzorcysta
schowałam głowę między kolana.
-Chodź się przytul. – rozłożył ręce, a ja się w niego
wtuliłam. Czułam się wtedy dziwnie bezpiecznie. – lepiej? – zapytał, a ja kiwnęłam
głową. – A i zapomniałem Ci powiedzieć,
masz mega seksowny stanik. – zaśmiał się, a ja rumieniejąc się walnęłam go w
klatkę piersiową.
***
Zostałam u Louisa na noc, spałam z nim w łóżku przez
ten durny horror. Jest ranek, a Louis
poszedł do sklepu po fajki. Natomiast ja robiłam naleśniki. W końcu nie
zrobiliśmy wczoraj tych babeczek, więc trzeba było wyrzucić to ciasto. Gdy
skończyłam zaczęłam je dekorować, niektóre z dżemem truskawkowym, inne z
Nutellą, a jeszcze inne z serem. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi.
-Louis, chodź śniadanie gotowe! – krzyknęłam, bo byłam
pewna, że to on. Jednak się myliłam, do kuchni weszła śliczna dziewczyna około
osiemnastoletnia dziewczyna. Spojrzała na mnie, nadal miałam koszulkę Louisa,
ale dresy zdjęłam, więc byłam półnaga (w majtkach oczywiście).
-Co robisz w domu mojego chłopaka? - zapytała patrząc na mnie z przymrużonymi
oczami, a we mnie coś jakby pękło. Nie wiem dlaczego, skoro nie wiadomo co
czuję co Louisa, ale jednak poczułam się dziwnie. Postanowiłam trochę się
podroczyć z dziewczyną. Tak owszem kocham to robić.
-Ym.. Chyba powinnam zapytać Cię o to samo, bo Louis to mój
chłopak. – spojrzałam na nią unosząc brew.
-Niby od kiedy? – prychnęła, skanując mnie wzrokiem. – On woli
szczupłe dziewczyny. – Auć…
-Jesteśmy razem od miesiąca. A jeśli woli szczupłe to
właśnie się nie dobraliście. – spojrzałam na nią, a jej oczy mało co nie
wyleciały z orbit. Nagle do kuchni wszedł Louis, spojrzał na dziewczynę, a ona
podbiegła do niego i pocałowała w usta, a Louis ją odepchnął, popatrzyła na
niego zdezorientowana.
-Olivia? Co ty tutaj robisz?! – krzyknął na nią, podszedł do
mnie i objął w talii, a ja się w niego wtuliłam. – Nie wiem czy Jennie Ci
oznajmiła, ale jestem teraz z nią. – powiedział już spokojniej, jakby mój dotyk
go uspokajał.
-Ale… jak to? – zapytała jąkając się.
-Przecież my już razem nie jesteśmy parą od dwóch miesięcy! –
krzyknął.
-Skoro jesteście razem to udowodnijcie to. – powiedziała z
triumfalnym uśmiechem, a ja poczułam, że mięśnie chłopaka się napinają.
Spojrzał na mnie z przepraszającym spojrzeniem i chciał mnie pocałować, ale ja
się odsunęłam. – Ha! Wiedziałam. – pokręciła głową ze złośliwym uśmiechem.
-Po co mamy jej coś udowadniać?! Kurwa, miłość nie jest na
pokaz… - prychnęłam, a ona przestała się uśmiechać, natomiast ja zaczęłam.
-I tak nie wierzę. – splunęła.
-Nie? To patrz. – miałam tego dosyć. Złapałam Louisa za
koszulkę przybliżając go do siebie i pocałowałam namiętnie. Odwzajemnił
pocałunek łapiąc mnie w talii i jeszcze bardziej przybliżając, tak że nasze
ciała stykały się. Przez ten pocałunek zapomniałam o wszystkich problemach, o
tej całej Olivii, która stała i patrzyła się na nasz pocałunek, o tym, że
jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pogłębił pocałunek, a ja się na to zgodziłam.
Polizał moją dolną wargę prosząc o wejście, uchyliłam lekko usta, a on wsunął
swój język. Nasze języki walczyły o dominację. Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie
drzwiami i odskoczyliśmy od siebie. – Ymm... Ja… Przepraszam. Zdenerwowała
mnie. – spuściłam wzrok i nagle moja gołe stopy stały się bardzo ciekawe.
Louis, podszedł do mnie i złapał mój podbródek dwoma palcami.
-Jennie… - westchnął. – Nie masz za co przepraszać, a ona po
prostu taka jest. I nie przepraszaj za ten pocałunek, bo to był najlepszy w
moim całym życiu. – uśmiechnął się do mnie i cmoknął w policzek, a ja się
zarumieniłam, ugh… Znowu, przy nim
ciągle się rumienię.
***
Jestem właśnie w domu i robię obiad, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stał Louis.
-Coś się sta… - nie dokończyłam, bo poczułam jego usta na
swoich…
Ciąg dalszy nastąpi…
__________________
ehh.. niestety wyszło tak, że to ja dodaję rozdział. ale tylko DODAJE, rozdział jest w 100% napisany przez Liv ♥
Miłego czytania :3
Boskie <3
OdpowiedzUsuńJennie i Louisz <3
Weny życzę
Zapraszam do siebie
http://night-changes-niall-ff.blogspot.com/
super rozdzial zycze weny
OdpowiedzUsuń